W zasadzie chciałoby się codziennie coś napisać, ale albo nie ma o czym ciekawym, albo czasu nie ma, albo jakieś ciekawsze zajęcia się znajdują.
Żyjemy sobie spokojnie, bawimy się z dzieciakami, chodzimy spać, wstajemy wcześnie rano, jemy posiłki, oglądamy czasami filmy, gramy w gry... w zasadzie nic ciekawego.
W niedzielę dodaliśmy do naszej codzienności wycieczkę w piękne okoliczności przyrody.
Mellary Grotto plus Mellary Abbey prawie w górach a potem zaledwie pół godziny drogi stamtąd plac zabaw nad samym morzem.
Obrazkowo wyglądało to tak:
Przed grotą (która tak naprawdę była zagłębieniem w ziemi)
Mellary Grotto
Mellary Abbey - naprawdę robi wrażenie
W fontannie pod cienką warstwą lodu leżały zamarznięte rybki. Dobrze, że Zuzka mała jeszcze jest i nie widziała.
Chwile rozrywki po chwilach zadumy
Robiło się ciemno, wiało zimnym wiatrem, dzieci z mamą poszły do samochodu, ja usiłowałem jakieś ostatnie kawałki światła złapać, wyszło jak wyszło.
Wróciliśmy do domu ciemnym wieczorem, przewietrzeni, lekko przemarznięci, ale zadowoleni. Szczególnie zadowoleni byli rodzice, kiedy natlenione dzieci padły szybko i wczesną porą mieliśmy czas dla siebie. Ale o tym to już publicznie pisać nie będę, nie? :)
Komentarze
Prześlij komentarz