Powoli się szykujemy na wyjazd do Polski. Tak, znów lecimy na wesele. Tym razem kuzynki Iwki. Znów będzie hucznie i wesoło.
Kilka drobiazgów zakupionych, jakieś przygotowania zrobione, kilka rzeczy zapomnianych, ale trudno... bywa. Jeszcze tylko weekend z pożegnalnym grillem u znajomych, potem odpoczywanie w poniedziałek i w nocy ruszamy najpierw ku Dublinowi, a potem ku Polsce.
Pewnie coś napiszemy jak znajdziemy chwilę.
A jeszcze w ramach przygotowań dziś zgarnęliśmy kilka biletów na koncerty z okazji zlotu żaglowców w Waterford. Myślałem, że będzie trudno i tłumnie, okazało się, że faktycznie tłumnie było, ale też sprawnie. W 10 minut po otwarciu kas miałem w garści komplet biletów na wszystkie koncerty. Dwie godziny później po kilku tysiącach biletów nie było śladu.
A że pogoda i humory dopisywały, Iwka pozwoliła sobie na odrobinę luksusu i kupiła nam 10 truskawek. Jedna z nich wyglądała tak:
Smakowały wyśmienicie, ale cena nie zachęcała do dalszej degustacji. Poczekamy na te, które może już będą w Polsce.
Aha... jak widać na obrazku powyżej, pogoda też zdecydowała się nas przygotować na polskie upały, bo od dwóch dni jest słonecznie i gorąco. Dobrze, że dziś aura zdecydowała się nie przesadzać z tymi przygotowaniami i zapodała też wiaterek, który przyjemnie wszystkich schłodził. Na tyle przyjemnie, że zaraz chyba z niego skorzystam leżąc pod naszym baldachimem :)
Kilka drobiazgów zakupionych, jakieś przygotowania zrobione, kilka rzeczy zapomnianych, ale trudno... bywa. Jeszcze tylko weekend z pożegnalnym grillem u znajomych, potem odpoczywanie w poniedziałek i w nocy ruszamy najpierw ku Dublinowi, a potem ku Polsce.
Pewnie coś napiszemy jak znajdziemy chwilę.
A jeszcze w ramach przygotowań dziś zgarnęliśmy kilka biletów na koncerty z okazji zlotu żaglowców w Waterford. Myślałem, że będzie trudno i tłumnie, okazało się, że faktycznie tłumnie było, ale też sprawnie. W 10 minut po otwarciu kas miałem w garści komplet biletów na wszystkie koncerty. Dwie godziny później po kilku tysiącach biletów nie było śladu.
A że pogoda i humory dopisywały, Iwka pozwoliła sobie na odrobinę luksusu i kupiła nam 10 truskawek. Jedna z nich wyglądała tak:
Smakowały wyśmienicie, ale cena nie zachęcała do dalszej degustacji. Poczekamy na te, które może już będą w Polsce.
Aha... jak widać na obrazku powyżej, pogoda też zdecydowała się nas przygotować na polskie upały, bo od dwóch dni jest słonecznie i gorąco. Dobrze, że dziś aura zdecydowała się nie przesadzać z tymi przygotowaniami i zapodała też wiaterek, który przyjemnie wszystkich schłodził. Na tyle przyjemnie, że zaraz chyba z niego skorzystam leżąc pod naszym baldachimem :)
Komentarze
Prześlij komentarz