Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2012

Iwko, moja Iwko!!

Dziś pani małżonka Iwka, po raz kolejny świętowała swoją osiemnastkę, po raz kolejny udowodniła, że wiek się jej nie ima. Na urodziny o poranku dostała "Sto lat" odśpiewanie na dwugłos córkowo-tatowy (jakże nam brakowało głosu Franka), stos buziaków i do tego prezent, którym mam nadzieję sama się pochwali. Muszę się wam przyznać, że cudnie jest mieć taką żonę. Ci co mają wiedzą dlaczego, ci co nie mają, oby się przekonali. Dziś tak zupełnym przypadkiem przeczytałem artykuł o żonach polityków, tych z górnej półki, nie tych którzy politykują w Polsce. Artykuł o tym jakim wsparciem dla polityka jest dobra żona, jakim skarbem jest na codzień i jakim towarzyszem musi być w chwilach najtrudniejszych. I choć politykiem nie jestem, i od polityki stronię, to akurat te cechy dobrej żony widzę i w dzisiejszej jubilatce. Cóż, może czas pomyśleć nad zmianą branży? A tak poważnie to jeszcze mały prezent, a raczej dedykacja dla Iwki. Wprawdzie muzycznie to nie jej styl, ale te słowa

Nasze gierki

Są takie dni, które przechodzą do historii, są i takie, kiedy wydawałoby się, że nic ciekawego się nie dzieje, a jednak zapadają w pamięć. Może nie na zawsze, ale na długo. Są takie dni, do których chce się wracać, choć wrócić da się tylko w myślach, we wspomnieniach, czasami w zdjęciach.  Jedną z takich chwil, do których często wracam jest wieczór kiedy pierwszy raz zagrałem w DiXit. Sześć osób na Łęgu, czyli rodzeństwo Gregorczyków plus mężowie i żona, gra na stole, wino w kieliszkach i zabawa na kilka dobrych godzin. Ogólnie lubimy rodzinnie gry planszowe, ale mam wrażenie, że tamten wieczór to był jakiś przełom. Ogólnie gier mamy sporo w domu, ale od kiedy nabyliśmy DiXit, całą reszta najczęściej się kurzy i coraz rzadziej domaga się uwagi. DiXit ma tę niepodważalną zaletę, że możemy w nią grać z dorosłymi, z dziećmi, w parach, w grupach i zawsze jest fajna, i każda rozgrywka jest niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. W zasadzie przeważnie wystarczy, że pogoda za oknem nie s

Sobota, imieniny kota

Nadal dziś było lato. Lipiec tu meterologicznie podsumowano jako najzimniejszy od lat... dwudziestu czy nawet dłużej jakoś (Fu będzie wiedział, to sprostuje). Acz kilka chwil spędziłyśmy z córcią na naszym skrawku trawnika, wygolonego przez Tomsona. Mama straszyła słońce a córka oddawała się nowej pasji : ozdabia polityków brodami, kłami, katarem, okularami... Uważam Rze ciekawiej wygląda. Zachmurzenie potem wykorzystano na prace w domu i w zagrodzie. Tata-Fu wypucował brykę a dziewczyny uszykowały(-śmy) wałówkę na niedzielna wyprawę.hm, w sumie czy wałówka (....północ wybiła! I to dosłownie! Dzwony słyszę!... to cidopiero!) to od woła nazwę wzięła? Jak tak, to prowiant niewołowy, i nie suchy bynajmniej. Czas powrotu znajomych z wakacji więc wyskok popołudniowy był, a wcześniej pieklysmy guziki: połowę w gościnę i połowę wyjazdową. Jutro będziemy w środku Irlandii. I takim na mapie i takim ... duchowym. Żeby ducha nie gasić, trzeba dokładać ciągle nieustannie do pieca :) Lepszy bowi

Małe wakacje

To niezwykle! Taki dzień nie zdarza się tutaj zbyt często. Już wczoraj czytaliśmy o zbliżającej się ... Anomalii. No w sensie o pogodzie, bezchmurnym niebie i słońcu. Także spielismy się dość mocno by po obiedzie wybrać się na plaże do Dunmore E. A tam morze płaskie jak jezioro, piasku po pachy, słońce takie że tylko blokerem dzieciuki smarować. Cudo. Oczywiście jak jest się tam, a nie odwiedza klientów, co do południa robił tata-Fu. Advertisiowe sprawy wymagają pchania, to więc popychamy. Ku sukcesowi. Przydałby się handlowiec jakiś, rzutki i wygadany tubylec, za prowizje lub przez FAS wyczarowany na staż , jak ja dla nieruchomościowej agencji rok temu. Zuzce brat się śni, że wraca, a on przecież dopiero za miesiąc. No i wtedy to zaczniemy wakacje . Z Janikową piątką. Published with Blogger-droid v2.0.6

Słodko mi

Po naszych gościach którzy przyjechali na Spraoi oprócz zdjęć i wspomnień zostały nam Skarby Ula: miód spadziowy i wielokwiatowy, to co Krzysio-Misio z reszta misiów lubi najbardziej. Jako ze jest to jedyny pokarmek nieroslinny jaki jemy, tym bardziej jesteśmy radzi że wiemy z jakiej przyjaznej pasieki pochodzi. Miodzio! A ten krótki wpis o miodzie z załącznikiem ww to wpis eksperymentalny z blogera androida, czyli pisany na komórce w wersji "leżocha kanapowa". A! i za 40 centów nabyłam byłam jabłuszko-pojemnik na miodek "doraźny". Poza tym środa jak i każdy dzień emocjonująca, a przemyślenia kipią, tylko czy czytelnicy odporni?

Kris na Placu Czerwonym ! :)

W Spraoi można było także znaleść się po drugiej stronie :) Corocznie, do tego wyrywał się Franek, ale w tym tata postanowił go zastąpić (nooo z małą pomocą mamy). I co? Odchwaszczamy bloga? Zagląda tutaj ktoś?

Spraoi i Advertisie

Znów nam blog zarasta chaszczami i sitowiem. Tak to jest jak się nie pielęgnuje i nie dba. Nie piszemy głównie dlatego, że notorycznie czasu brakuje. A to coś trzeba zrobić, a to coś załatwić, a to do kogoś pojechać, a to kogoś przyjąć... i tak zlatują dni, tygodnie, żeby nie powiedzieć miesiące. A blog zarasta chwastami i pielić ich nie ma komu... A tymczasem w ostatni weekend zawitał do Waterford doroczny Festiwal Spraoi. Jak zwykle schodziliśmy się po mieście, jak zwykle nogi bolały i jak zwykle dobrze się bawiliśmy. Nawet zapowiadane deszcze nie popsuły zabawy, bo odpuściły, przeszły bokiem i zdecydowały się spaść gdzieś indziej. W skrócie wyglądało to tak: Wszystkie zdjęcia tutaj , ewentualnie można obejrzeć kawałek festiwalu w obrazkach ruchomych: A co poza Spraoi? Franek wypoczywa na wakacjach w Polsce. Dziadki, babcie, ciocie, wujki i kuzynostwo go absorbują i zabawiają wożąc na wycieczki i wczasy. Fajnie chłopak ma, nie?  Sam bym na