Przejdź do głównej zawartości

witaj szkoło!

Aż trudno uwierzyć, że od napisania tego posta minęły już prawie dwa miesiące. Dziecięciem będąc pamiętam, że wakacje mijały mi błyskawicznie, jednego dnia odbierałem świadectwo, potem coś się działo i nagle trzeba było znów do szkoły wstawać. Okazuje się, że to wcale nie mija z wiekiem. Teraz też mam wrażenie, że zaledwie kilka dni temu dzieci nasze żegnały się ze swoją szkołą (Franek żegnał się na dobre), cieszyły się na dwa miesiące porannego lenistwa i całodziennych szaleństw, a tu nagle przychodzi druga połowa sierpnia i za chwilę te same dzieciaki zapakują plecaki książkami i ruszą dzielnie do swoich pierwszych klas.
Tak, oboje do pierwszych. Ten rok tak się układa, że Zuzka zaczyna poważną edukację w pierwszej klasie podstawówki, a Franek jeszcze poważniejszą - w pierwszej szkoły średniej. I powoli dopada nas ta świadomość, że to już nie przelewki. Szczególnie synek, a raczej jego wiek, daje do myślenia.
Kim będzie? Co go czeka? Jak sobie poradzi? Czy jego wybory są dobre? A może lepiej go pchnąć w inną stronę?
Trochę tych wątpliwości mamy, trochę się zastanawiamy, a trochę chyba jednak ciągle dziwimy, że Franek tak nagle nam urósł i z małego chłopczyka bawiącego się klockami Lego wyrósł na młodzieńca wyższego od mamy i znikającego czasami na kilka godzin z kolegami lub... koleżankami.
On sam z wyboru szkoły się cieszy, o czym sam napisał w iście żołnierskich słowach tutaj. My w zasadzie też, chociaż osobiście ta wielka szkoła mnie nieco przeraża. Może nie sama jej wielkość, ale świadomość tego, że tam uczy się grubo ponad 1 000 chłopaków, że przy tej masie uczniów trudno może być o podejście indywidualne do ucznia, do którego tak przywykliśmy w naszej małej Educate Together.
Z pewnością i dla nas i dla Franka będzie to jak skok na głęboką wodę, ale cóż... kiedyś dzieci muszą nauczyć się pływać, i lepiej wcześniej niż później. Prawda?

upałów nie ma, za to jest nadmorska bryza urywająca prawie głowy , więc będąc w Tramore nie mogliśmy sobie odmówić spaceru po plaży

folkowa Zuzka w zbożu

prawie jak klown

co Helka chciała powiedzieć?
przekonajcie się na filmie poniżej :)


Komentarze

  1. Veto! Tzn. szkoła, owszem, jak najbardziej, ale z tym obowiązkowym pływaniem to bujda. Ja na ten przykład nie umiem, chociaż mam już z górki (no chyba, że styl siekiera-w-wodzie też się liczy...)

    OdpowiedzUsuń
  2. zatem jeszcze wszystko przed Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, postoję. Przez pięć lat wojska różni wuefiści, taka ich ganiana dyszlem mać, próbowali mnie nauczyć pływać. Okazało się jednak, że równie dobrze można by uczyć gęsi algebry.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeeee
    Panika jakaś Cię ogarnęła-była!
    Toż jeszcze dwa tygodnie wakacji!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub