Przejdź do głównej zawartości

czternastka

Aż trochę trudno uwierzyć, ale za dwa dni, w najbliższy piątek nasz synek pierworodny ukończy 14 lat. Normalnie trochę w szoku jesteśmy jako wciąż młodzi rodzice z takim młodzieńcem u boku. Jednak sądzę, że w piątek Franka czeka nie mniejszy szok, bo niespodzianka, którą szykujemy powinna otworzyć mu oczy ze zdumienia. Nic więcej nie napisze, bo dziś ma coś do zrobienia przy komputerze i istnieje ryzyko, że zajrzy i na bloga.
Tak sobie patrzę na tego Franka wyższego od mamy i goniącego wzrostowo mnie w zawrotnym tempie, i nie mogę wyjść z podziwu dla drogi, która już za nim. Jak bardzo się zmienił od czasów kiedy  jako mały Franio biegał po placach zabaw i kopał nieporadnie piłkę. Dziś nasz młodzieniec jest harcerzem, grywa w przedstawieniach, chodzi do gimnazjum i uczy się na potęgę. Na wspomnienie o placu zabaw tylko dziwnie się patrzy i ironicznym uśmiechem, a piłkę woli kopać w grze na komórce. Daleko mu do ideału, ale jak czasami tak patrzę na niego i na jego kolegów, to serce rośnie i duma rozpiera to i owo. Fakt, jest inny (chociaż w gimnazjalnym mundurku wizualnie mało się odróżnia od kolegów ze szkoły), słucha innej muzyki niż większość kolegów, nie ogląda telewizji i nie zna najnowszych trendów, nie obchodzi go moda i to co teraz jest na topie, i coraz częściej mam wrażenie, że przejmuje po rodzicach takie nieco ironiczne podejście do świata.
Nawet coraz mniej przejmuje się swoim wyglądem, ale to może dlatego, że i wygląda coraz lepiej. Od jakiegoś czasu rośnie zdecydowanie wzwyż, a wszerz zdecydowanie jest go coraz mniej. Do tego długie włosy, leciutko zaznaczający się wąsik pod nosem i postura godna niejednego osiemnastolatka. To wszystko sprawia, że już niedługo ma szansę zostać łamaczem kobiecych serc. Oby łagodnym łamaczem :)
Sami zresztą zobaczcie:


Czy powiedzielibyście, że to ten sam chłopaczek, który 7 lat temu przyjechał z nami do Irlandii?

Nie odkryję Ameryki, pisząc, że dzieci nam rosną. To oczywiste, ale czy to musi dziać się tak szybko? Czy te dni, tygodnie, miesiące i lata muszą tak szybko znikać? I to wręcz coraz szybciej?
Pewnie muszą, tylko nie wyobrażam sobie jak szybko musi upływać czas na przykład naszym rodzicom.

A tymczasem irlandzka jesień daje nam chwilę wytchnienia od deszczu i wiatru sprawiającego, że deszcz pada poziomo. Dziś jeszcze pocieszyliśmy się słońcem i w miarę znośną temperaturą, ale od kilku dni kominek działa pełną parą, podobnie jak woda spadająca z nieba. Raz spada intensywniej, raz przyczaja się za jakąś większą chmurą, by po paru chwilach wyskoczyć znienacka i oblać wszystkich i wszystko dookoła. Do spółki z kolegą wiatrem robią czasami taką zawieruchę, że aż żal się robi tych co na dworze zostali, albo tęskno się robi do jakiegoś ciepłego kąta i kominka właśnie.
Jeszcze jakiś tydzień temu o Irlandii kolega wiatr hulał samotnie i przewalał sterty suchych liści z jednej strony ulicy na drugą. Ale widać szybko mu się znudziło i teraz już suchych liści nie uświadczysz, a wiatr przewala jedynie strugi wody. Cóż, irlandzka jesień (i poniekąd zima, bo poza temperaturą do marca niewiele się zmieni) pełną gębą. Taki klimat.

Nie to żebym narzekał, o nie. Ja nawet takie klimaty lubię. Pod warunkiem, że akurat jestem po właściwej stronie okna i oglądam harce deszczu z wiatrem zza bezpiecznej szyby i z kubkiem herbaty albo kawy gdzieś w pobliżu. W przeciwnym wypadku z tym lubieniem tego klimatu już nie jest tak uroczo.

A na koniec tradycyjnie kilka zdjęć z mojej Zorki 5 (plus dwa od znajomego fotografa)
Wycieczka na bardzo fajną plażę u ujścia rzeki

Leżenie obok najmłodszej Futraczki to obecnie jedno z moich ulubionych zajęć

Pierwszaczka nasza, czyli Zuzanna z ślubowaniu 1 klas w Polskiej Szkole w Waterford

Od najmłodszych lat warto dzieci oswajać z mikrofonem i sceną

Futraki najstarsze, choć ciągle młode

Komentarze

  1. Dzień dobry,
    Młodemu z okazji najbliższych urodzin - Duuuuużo Zdrowia i Szczęścia serdecznie życzę w imieniu własnym i ... Wuja? Stryja? ale na pewno Ryszarda Tomczyka, którego strona internetowa (u mnie z przyjacielskich względów :) figuruje tutaj pod uszczegółowionym adresem innym, niż ten podany w linku "Inna rodzinna gałąź Iwki" mianowicie:
    http://www.mazurkiewicz.com.pl/malarst.html
    Ilekroć sprawdzam w statystykach wejścia z Futraków nikt nie znalazł i nie szukał prawdziwego konaru rodziny Iwki jakim jest właśnie stary radomianin RT.
    Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego dla Was wszystkich
    Wiktor Mazurkiewicz

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub