Przejdź do głównej zawartości

nowa stara

Dziś Zuzka poszła do nowej szkoły chociaż jednocześnie do starej. Jej szkoła, ta sama w której kiedyś Franek zaczynał pobierać nauki na irlandzkiej ziemi, przeniosła się do nowego budynku, a w zasadzie nie do nowego, bo do jednego chyba z najstarszych w mieście.
Niemniej ekscytacji było rano co niemiara, oczekiwania były ogromne, i jak się okazało nowa szkoła spełniła je w stu procentach. Jest duża, przestronna, jasna i zdaje się, że przez następne 18 miesięcy dzieciaki będą tam szczęśliwe. Bo za 18 miesięcy szkołę czeka kolejna przeprowadzka, tym razem do całkiem nowego budynku, który już zaczął powstawać na obrzeżach miasta. I to będzie jedyny nasz ból, bo za półtora roku będziemy musieli znów Zuzkę wozić, podczas gdy teraz porannym spacerkiem w 6 minut docieramy do szkoły, z której widać nasze osiedle i przy dobrych wiatrach możemy sobie z Zuzką przesyłać sygnały świetlne między jej klasą a pokojem Franka.

Poranne i popołudniowe godziny szczytu w okolicach nowej szkoły będziemy najczęściej obserwowali z perspektywy piechurów i tylko mam wrażenie, że czasami trzeba będzie mieć oczy dookoła głowy, żeby bezpiecznie prześlizgnąć się między samochodami.

Zuzka i Ruth chyba już się zadomowiły w szkole. Nawet mimo tablicy stojącej na podłodze i pewnie tysiąca innych szczegółów, które trzeba dotrzeć zanim nauka ruszy normalnym trybem.
A za szkolnych wieści...
Franek i jego nauczyciele zaprosili nas na wywiadówkę. W gimnazjum zwyczaj jest taki, że rodzice odwiedzają wszystkich nauczycieli dzieci i z każdym zamieniają przynajmniej klika zdań o postępach latorośli. Skutkiem tego wywiadówka trwała ponad 2 godziny, wymęczyła nas bieganiem po schodach i korytarzach (szkoła Franka jest naprawdę wielka), ale podbudowała tym co mówili nauczyciele. Więcej pozytywów niż negatywów to jest to co rodzice lubią słyszeć o swoim dorastającym synku. I to właśnie było nam dane tydzień temu.

A co nas jeszcze cieszy?
To że jesteśmy tu gdzie jesteśmy i mamy siebie nawzajem. I jeszcze do tego fajnych ludzi dookoła :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub