Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2014

Na galery

Obiecałem więcej zdjęć z wycieczki do Wexford? Obiecałem. Nie wywiązałem się z obietnicy? No, nie wywiązałem. Więc dziś z nawiązką... dwie galerie zdjęć - obiecana z Wexford i druga z wczorajszego objazdu Roscrea - Holycross - Cashel. Proszę bardzo - klik i klik . A dziś moja niedziela, czyli drugi dzień wolny. Znacznie spokojniejszy niż wczoraj, czubka nosa za miasto nie wychyliliśmy, a z wypraw zaliczyliśmy jedynie park, bank i bibliotekę. W parku naszym ulubionym panna Zuzanna śmigała na swoim nowym rowerze, który... dostała od przemiłego pana z Waterford Cycle Centre, który najpierw naprawił jej hamulec w starym rowerze, po czym stwierdził, że ten stary jest jednak za stary i za mały dla Zuzki i że on ma dla niej coś specjalnego. Jak się okazało, tym czymś specjalnym był rower, na widok którego Zuzce oczy się zaświeciły i od nowego pojazdu już się nie oderwały. I w ten sposób mamy teraz w komórce dwa różowe rowery, z czego jeden eksploatowany niemal codziennie i który jes

Ska'n'sen

Zupełnie niespodziewanie w moją niedzielę, czyli wtedy kiedy wszyscy normalni ludzie mają wtorek, trafił nam się wyjazd do Wexford. A skoro już wypiliśmy kawę w miłym towarzystwie, wypadało kontynuować miły dzień i zabrać dziewczyny na jakąś wycieczkę. I tak trafiliśmy do skansenu pod Wexford, który widzieliśmy już kiedyś, ale który od tamtego czasu rozrósł się poważnie i wzbogacił znacząco. 3-godzinny spacer każdemu dał się we znaki, ale wszyscy wrócili zadowoleni. Szczególnie że można było odpoczywać po drodze, między innymi w rekonstrukcji wczesnochrześcijańskiego kościoła, którego grube na półtora metra ściany skutecznie chroniły przed upałem. A więcej zdjęć i coś niecoś o samym skansenie - już niedługo.

Dzieci na wypasie

Korzystając z braku piekącego słońca wprowadziłem dziewczyny na popas, niech coś mają z życia. Korzystając z wypasania dziewczyn, Iwka postanowiła udać się w objęcia Morfeusza. Niech coś ma z życia :) A teraz jeszcze zuzkowa dobranocka, wieczorne mleko helkowe i potem do łóżek. A rodzice... też pewnie padną, bo obydwoje zmeczeni.

dziewiąteczka

9 lat temu, tego poranka budziliśmy się z Iwką już we własnym łóżku, ale dzień wcześniej... no powiedzmy, że obudziliśmy się gdzieś indziej, bo całą poprzednią noc weseliliśmy się. A powód do weselenia się był nie byle jaki, bo 16 lipca 2005 powstało nasze małe państwo Wiśniewskie uznawane na arenie międzynarodowej za małżeństwo, czyli mówić prościej - wzięliśmy ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego w Konstancinie. Gości zjechało się trochę z kilku stron Polski, rodzina też dopisała, a my przez cały dzień, wieczór i kawałek nocy nie mogliśmy uwierzyć, że to całe zamieszanie to przez nas. A potem... no właśnie, niektórzy napisaliby może, że nadeszła proza życia i takie tam... ale my się nie nudzimy, prozę lubimy bardziej niż poezję (chyba, że jest to poezja dobrze zaśpiewana) i ogólnie życie nam nie doskwiera, a wręcz przeciwnie - fascynuje. I może z tej fascynacji życiem wynikło pojawienie się, w ciągu tych 9 lat całkiem nowych żyć - życia Zuzkowego i życia Helenkowego - które dołączyły do

Buraki

Zgadnijcie kto w naszej rodzinie najbardziej lubi buraki. Tak bardzo że lubi je nawet uszami, włosami, oczami i w zasadzie każdą częścią ciała.