Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Ku przygodzie!

A wiecie, że w niedzielę byliśmy na wycieczce? Jak nie wiedzieliście, to teraz już wiecie. A wiecie gdzie? W Reptile Zoo, czyli gadziarni. Obejrzeliśmy co nieco gadów, pajeczaków i innych stworów. I warto było. Jakby ktoś chciał naszymi śladami podążyć to musi się na Gowran kierować, a jak już tam dotrze, nie będzie miał kłopotu ze znalezieniem gadziarni. Wioska jest mała, a gadziarnia jedna. A na zachętę kilka zdjęć.

kolejny ranek niedzielny ...i cd

dlaczego tak jest? W tygodniu do szkół i przedszkoli te dzieci trzeba budzić i budzić. A za to w wolne dni wstają o jakiejś chorej wczesnej godzinie świergocąc słodko nieprzytomnym rodzicom. Mrugają oczkami szeroko otwartymi a rodzic ze zgrozą odkrywa, że jeszcze świt nie nastał. Zagaduja gurzą gaworzą i napinają do pionu i zabawy a rodzice łapią wcale nie lekką osaczkę i szukają ratunku u nas wszystkich świętych by sen jeszcze malca otulil ... wszak to dzień jedyny ku odpocznieniu ducha i ciała dany. Cóż, wyladowałam na innym poziomie domu, malca buja huśtawka, plus ciepelko i wesoło strzelający ogienek z kominka. Oby reszta wstała wyspana... A ja może zanurze się jeszcze w sen mój a śniło mi się że mąż mój własny kochany woził mnie łodzią wiosłową po jakiejś ala'Wenecji.  Dobranoc w każdym razie.  Oby te dwie godzinki snu jeszcze złapać... miłej niedzieli  zieeeeew A potem niektórzy przybieraja takowe pozycje: Tym niebieskim przykryta jestem ja

Komiks

Dziś szybki komiks z najmłodszymi Futrakami. Zapraszamy.

Szczęście nowicjusza

Korzystając z ferii dziecięcych wracamy do tradycji grywania w planszówki. Na pierwszy rzut poszło "Make'n'Break" i powszechnie lubiane "Pędzące żółwie" w naszym żargonie zwane "pierdzącymi żółwiami", a dziś ze starszakami rozegraliśmy partyjkę "Kolejki", czyli trochę bardziej skomplikowanie i zaawansowanie było. Partyjkę wygrała Zuzka, która grała pierwszy raz, a już stwierdziła, że to jej ulubiona gra. Nie obyło się oczywiście bez pomocy taty, ale jakoś nadspodziewanie dobrze jej szło kupowanie w warunkach realnego socjalizmu. W nagrodę dostała pogadankę o tym jak to kiedyś się kupowało to co było, a nie to co się chciało. I o tym jak dziadek stał w kolejkach kilkudniowych, a babcia ciocię Magdę na ręce brała, żeby trafić do kolejki "uprzywilejowanej". Owe opowieści dziwnej treści Zuzka sama podsumowała: "Ale to było głupie." No było. Trudno zaprzeczyć.

8

Tak, tak. Dziś panna Zuzanna kończy 8 lat. 8 lat! A jeszcze pamiętam dokładnie jak przemycaliśmy ją w brzuchu Iwki do Irlandii, a potem jak z tego brzucha wyskoczyła, a lekarz ją wyjmujący stwierdził: "Ooo! Massive baby." Jeszcze niedawno leżała taka mała gapa (jak nie przymierzając teraz Dosia), potem raczkowała, by w końcu wstać na nogi i pójść w wielki świat. Jeszcze nie tak dawno chodząc do przedszkola uczyła się dwóch języków jednocześnie, by teraz w obu czytać, pisać i mówić, a do tego dołożyć jeszcze trzeci, którym też się nieźle posługuje (podobno, bo niestety poziomu znajomości irlandzkiego nie jesteśmy w stanie sprawdzić). A dziś kończy 8 lat i chociaż jest o połowę młodsza od swojego brata, to wydaje się już taka duża. Może to przez dwie małe siostry, którymi zdarza się jej opiekować jak to zwykle starsze siostry mają w zwyczaju. Z okazji urodzin bawiliśmy się w Tramore, gdzie goście starsi malowali ceramiczne figurki, a w tym czasie goście młodsi szaleli na
Za nami kolejny tydzień i jeden dzień w weekendu. Znacznie cieplej, już nie ma przymrozków tylko takie 5-9 stopni na plusie I oczywiście wyższe ryzyko deszczu. Czyli pogoda standardowa : będzie padać lub nie. Za nami tłusty czwartek. A i owszem, były pączki. Domowe lukrowane, gluten cukier tłuszcz. Takie powroty do tradycji odczuwalne są potem przez familie na etapie trawienia a nawet kilka dni potem. i przeważnie pojawia się hasło "nigdy więcej" :) ... W czwartek Franek miał wyprawę do parlamentu w stolicy, upieklo mu się trochę bułek orkiszowych i efekty widać na nosie i brodzie. Bezglutenowo bowiem to i beztrądzikowo. W czwartek to też dzień w którym Stare Futraki wychylily nosa zza pieluch i wybyły z domu. Byliśmy ta dam! byliśmy w ...teatrze! Na sztuce! Ba! Eh, jak nam się podobalo. Przeżywamy trochę, i zanudzamy interlokutorów relacjami jakby to było niewiemco :) I ba! Przeżywam, bo sztuka z sensem i przesłaniem, nietuzinkowo zagrana, jedna z topowych sztuk w Irlan

Środa

Dziś mała skucha się zdarzyła komuś. Zawirowanie z kluczami, a w sumie ich brakiem spowodowało małe zgromadzenie pod wejściem do przedszkola.  Franek spóźnił się do szkoły, dowiozłam go na pierwszą lekcję, ale z notatką od mamy co by bury nie dostał. kolejności odwozenia raczej nie da się zmienić, żeby odprowadzić Helke potrzeba kogoś Dośce do towarzystwa. Przynajmniej na razie, bo razem ze słoneczną wiosną zamiaruje więcej na nogach chodzić... Franek nie będzie zadowolony. jego plecak bowiem waży straaaasznie dużo....

naciĄgnięta struna

Hm. Powinnam troszkę jednak powrócić w blogosferę? Co, pomyśleliście, że utknęłam między pralką a zlewem, z przerwami na karmienie czwórki dzieci i męża? a wieczorami padam na twarz? a w nocy dyndam wrzeszczące niemowlę? Lekko nie jest, prawda to. Nie ma leniwych "dziur" czasowych. W głowie lista co najmniej kilku planów w przód, i to nie spektakularnych jakiś, jedynie błachych i trywialnych domowego typu : najpierw pranie do suszarki, potem obrać warzywa. Lub o! kręci się Dośka, ale jeszcze zanim się głodna obudzi zdążę jeszcze suche ciuchy złożyć, zamieść kuchnię, upiec chleb... To jak jesteśmy same - ja i Dorotka. Poziom trudności wzrasta o kilka poziomów, gdy jestem z Dorotką i Helenką. Małe przypiersiowe dziecię i powrócona z przedszkolka mała dziewczynka. Level max to wbrew pozorom obecność wszystkich córek na raz. Mam wtedy zmęczoną Zuzkę, wymagającą wolnego czasu po szkole ale i głodną, i już wypoczętą i nakarmioną Helenkę. Dosia ma różnie - choć przeważnie

Latające starszaki

Zupełnie niespodziewanie wylądowaliśmy dziś na nowym placu zabaw w Tramore. Na tyle niespodziewanie, że byliśmy na to kompletnie nieprzygotowani ubraniowo, więc był to raczej zwiad bojowy w tym miejscu niż faktyczne odwiedziny. Zimna mgła dość szybko nas wypędziła, ale nie na tyle szybko żeby Zuzka z Frankiem nie skorzystali z fantastycznej huśtawki, która pozwala na prawdziwe bujanie w obłokach. Szczególnie jeśli te obłoki dotykają ziemi, tak jak to miało miejsce dziś. Zresztą zobaczcie sami.

Czy to ty?

Jeden artysta kiedyś sobie śpiewał melodycznie całkiem taki tekst: "Wiosna, wiosna, ach to ty!" czy jakoś tak w ten deseń. Oficjalnie od wczoraj mamy w Irlandii wiosnę. A w zasadzie oficjalnie dla druidów, bo wiosna jedynie w kalendarzu staroceltyckim, a za oknem jeszcze zima pełną gębą. Wprawdzie śniegu ani milimetra nie napadało, szadź nie osiada na drzewach, ale temperatura taka że samochód rano trzeba skrobać a ręce grabieją szybciej nie niejedne grabie. Niemniej chcąc jakoś uczcić ów pierwszy dzień wiosny, bo w młodości (czyt. dawno, dawno temu, za górami, za lasami) też się owe pierwsze dni wiosny obchodziło jakoś. Rodzice czytają bloga, więc nie będę się rozwodził nad tym jak kiedyś obchody wyglądały, ale za to napiszę (i pokażę) jak wyglądały w tym roku. Mówiąc krótko, wybraliśmy się z Zuzką do parku. Niestety tylko z Zuzką, bo Helce na spacer nie pozwolił wyjść katar jakiś, a Dośce temperatura nie odpowiadała, Franek za to postanowił pomóc mamie w opiece nad młods