Jedna się kąpała, a druga kopała w piasku. Tata tymczasem przeważnie leżał na kocu spoglądając to na jedną, to na drugą z jednakową troską i ciesząc się tymi chwilami. W hotelu nieopodal dwóch gitarzystów grało rockowe i irlandzkie standardy i wydawało się, że wszystko jest idealnie. I było. Przynajmniej do chwili, kiedy fale przypływu nie zaczęły niebezpiecznie zagrażać niezwykle wygodnemu kocykowi i pełnej niespodzianek dziurze z wodą. Wtedy tata zebrał córeczki, zapakował do samochodu i, zahaczając o budkę z lodami, zabrał je do domu. Takie popołudnia warto zapamiętać. Często się nie zdarzają.
Futraki jakie są każdy widzi