Byliśmy na krótkich wakacjach w Birr. Całą rodziną. I przeżyliśmy.
Franek wrócił z Polski, a jak odpoczął zabraliśmy małe conieco i ruszyliśmy na wyprawę, po drodze (w sumie niekoniecznie po drodze, ale mniejsza z tym) odebraliśmy paszporty w konsulacie, i popołudniem zameldowaliśmy się w Birr.
I odpoczywaliśmy, zwiedziliśmy, trochę się byczyliśmy, pływaliśmy w basenie, piliśmy kawę, herbatę a wieczorem coś mocniejszego. Poza tym cieszyliśmy się z tego, że dzieciom się podoba, bawiliśmy się razem w mniejszych i większych grupach. Było pięknie.
Zdjęć więcej obiecuję, jak wrócę z ważnej wyprawy.
Prześliczne te wasze starsze i młodsze pannice:) My niedługo też na wakacyjny wyjazd się wybieramy. Już odliczam godziny do jego rozpoczęcia:)
OdpowiedzUsuń